to byl prezent dla pewnej wspanialej Kaski
idzie jesien worek smutku niesie-chodze po parku i podspiewuje sobie. dawno nic nie pisalam ,niechcialo mi sie. zycie toczy sie powoli ,ale nie w smutku naszczescie. tylko tak mnie melancholia ogarnela. chodze do szkoly ,szyje,robie na drutach i powoli przygotowuje sie do wyjazdu na wesele chrzesniaka. Maya w szkole ,maz w pracy ,a ja no coz ja zapadam w miekkim lozeczku otolona kolderka i czytam ksiazki . do czytania po angielsku musze miec spokoj ,musze sie bardziej skupic niz po polsku. narazie moja wena do pisania bloga gdzies sobie pofrunela ,ale moze wroci kto wie.