Zabieram sie do napisania tego posta juz od kilku dni. a co tos wypadnie a to aparat sie zbiesi,czyli jednym slowem moze uda sie dopiero dzisiaj.Przepadlam z kretesem w welnie znaczy sie w przedzeniu welny. To musi byc narkotyk w tej welne jakis albo w kolowrotku sama niewiem, jak przysiade to oderwac sie niemoge. Wypralam moje runo ,wyschlo expresem na ogrodku a ja chodzilam kolo niego jak kolo czorta jakiegos i zastanawialam sie z ktorej strony podgryzdz.hehe. Mikis zrobil dla mnie narzedzia tortur dla welny i jak sie przysiadlam to jakby mnie zassalo
. Welny welenki wychodzily mi narazie takie rozne ze az dziw mnie bral jak te kobitki moga przasc cos tak cienkiego a mi jakies kulasy wylaza.ale w miare przedzenia wychodzilo coraz lepiej niepowiem cienzny juz same. az Mikisowi sie wyrwalo -oj cienko przedzesz cienko tylko niewiem co mial na mysli -to ze obiadu nie ma czy to ze sprzatanie mi nie w glowie czy jeszcze , ze idzie mi dobrze.Okaze sie jak skarpety na zime beda potrzebne hahaha. Maya dzielnie babci pomagala w przebieraniu welny i okazalo sie ze takie same fryzury nam sie zrobily. haha .
naprzedlam sie oj naprzedlam ale wciaz mi malo ,i wymyslilam cos wiecej. pojechalysmy z corka i Maya na farme gdzie maja owce.Nic szczegolnego nie bylo troche sie zawiodlam ale za to zabawa przednia dla Mayi.Ja liczylam na jakies kolowrotki ,welny do kupienia czy inne przydasie o ktore wciaz zameczam Mikisa.
fernando ??????????/
maya oglada wykluwajace sie kurczaczki.
moje miejskie dziecko glaska prosiaczki
ja oczywiscie musialm sprawdzci ile welny w welnie.hahaha
maya uczyla sie jazdy na traktorze
a ta tutaj juz podziekowala nam za wizyte
Teraz mamy na tapecie nawijak do welny. musze chlopa przydusic to zrobi .hehe. wczoraj wrocilam z pracy odrazu na kolowrotek a moja ferajna byla w Legolandzie ( Maya konczy jutro 5 lat-jak ten czas leci) wrocili to mialam juz ukreconych 3 singli. tyle narazie postepy beda w toku opisane mam nadzieje .Narazie inne robotki poszly w kat. szycia mam od cholery i troche nale wziasc sie za nie nie moge bo kolowrotek wciazz kusi i kusi ..
uciekam do kolowrotka
wasza mayowababcia Halynka
To chyba choroba zawodowa :) Ja też macam owce :)
OdpowiedzUsuńŚwietna Twoja pasja....i farma też....pozdrawiam i wsystkiego Naj! dla jubilatki...
OdpowiedzUsuńSlodkie zyczenia dla Maji..ale Cie Halinko ta welna i ten kolowrotek wciagnely..az milo sie czyta jak ktos ma takie piekne pasje.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowna pasja!Piekne zdjecia,takie radosne i optymistyczne:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZajrzałam i podoba mi się Twój blog, jest taki przaśny, dużo w nim wszystkiego, fajnie, będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuńdziekuje wam kochane kobitki za te komentarze .ale naprawde wsiaklam w ten kolowrotek dzsiaj zamowilam motowidlo i farbki .oj bede dzielacc w kuchni bede
OdpowiedzUsuńWitaj ,co za zbieg okoliczności,wczoraj nazwałam Cię ;bratnią duszą ;a dzisiaj czytam w jednym z komentarzy że jesteś moją imienniczką!!.W mojej rodzinie to imię często się powtarza,mam nawet teściową o tym imieniu,i kilka znajomych .Haliny to fajne dziewczyny są .Pozdrawiam serdecznie j.a.k-Halina ,
OdpowiedzUsuńWidać Halinko, że przędzenie naprawdę Cię wciągnęło! To musi być bardzo ciekawe:)
OdpowiedzUsuńważny razem spędzony czas
OdpowiedzUsuńjeszcze raz serdeczności dla Majeczki
Super..co i raz coś nowego ! Oj będziesz ty od baranów i owieczek niedługo specjalistka :) Pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńOj, wciągnęło Cię na dobre :) Wszystkiego najlepszego dla Majeczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam