Taka mnie dzisiaj cholera chwycila ze strach sie bac. Zachcialo mi sie dokonczyc moj patchwork rozowy i inne niedokonczone projekty .Lezal nieskonczony a ja niemialam serca sie do niego zabrac. Ale dzisiaj wlasnie przyszla kryska na matyska i wzielam sie prosto do maszyny. Poszylam, poszylam i jakos tak ciezko szlo i jak sie zawszielam to przekrecilam kolo zamachowe i maszyna wziela sie i poszla .......... eh nerwa zlapalam jak komin batorego.Lezka poszla bokiem ,ubralam sie eligancko i polecialam do sklepu gdzie sprzedaja maszyny i naprawiaja tez. Znam pana sprzedawce bo czesto tam zachodze kupic jakis przydas do szycia. Ostatnio zrobili kursy szycia patchworkow ,zapisalam sie ale niestety nie mogalam przyjsc bo nastepna prace sobie znalazlam i jakos tak przeszlo bokiem ale kto wie. Pan mily jak mnie zobaczyl to sie usmiechnal i pyta co tam przytargalam.Zobaczyl maszyne a ze ona bidula uboga byla ,kiedys kupilam w lidlu ale szyla dobrze i nie moge narzekac ,pokiwal glowa i mowi ze moze naprawi.Koszt maszyny mial wynosic wiecej jak nowa ,podrapalm sie za glowe i mysle no co mnie teraz robic biduli.Maszyne potrzebuje ,bo przeciez szycia mam od groma ,zostawic i za stara juz troche zurzyta zaplacic tyle co za nowa ,ale to zaden biznes bo moze za rok znow mi sie zepsuje nowa bo raczej do delikatnych rzeczy a nie do takich ciezarow jak ja szyje. E myslesobie- pomysle w domu jeszcze ,ale spojrzalam na cos co przyciagnelo wzrok .Jerome stalo sobie na mojej drodze ,pokrecilam sie troche no i pan mi powiedzil jesli ja wezme nowa on wezmie moja stara i da mi znizke
.Nie bylo co sie zastanawiac biore-no i mam. Wzielam do domu i odrazu do szycia ale nerwy nie pozwalaly .Za co sie wzielam to wszytko zle mi poszlo wiec mysle kurka wodna ne do szycia mi dzisiaj .poduszka do prucia ,patchwork tez lepiej zostawic nic popsuc wiecej.
to chyba zdecydowanie nie moj dzien na szycie ide prasowac zanim zepsuje cos jeszcze.
pozdrawiam majowababcia
o raju, pechowa hitoria z tą maszyna.To chyba troche moje wina , bo ostatnio pozazdrościłam wszystkim którzy mają szyjące maszyny, bo moja ostatnio szaleje , plącze zrywa, porażka... :(
OdpowiedzUsuńale wszystko się właściwie dobrze skończyło, bo masz nowe cudeńko:0 Buziaki
Ale cudeńko sobie sprawiłaś:) Jak nerwy miną i głowa trochę ochłonie to szycie pójdzie jak z płatka! Trzymamy kciuki i pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńNo, no, ale sobie kupiłaś cudo, gratuluję:)
OdpowiedzUsuńohoho..bedzie szycie całą zimę :)! Ja mam solidny niemiecki Pfaff z metalowa obudowa- chodzi super i cichutko. Ale brakuje mi maszyny haftujacej. Pozdrawiam ciepło ..a do postu z ,,kapciem" nie zaglądam:) , bo tam cos strzela :))
OdpowiedzUsuńAle sie tu roi od bledow,lepsz jestes od komoruskiego,ortograficzne,przejezyczenia,na kazdym kroku,jak grzyby po deszczu.
OdpowiedzUsuń