Siedze i mysle i mysle co ja mam dzisiaj napisac i jakos tak nic do glowy mi nieprzychodzi .Ta ranna praca wykancza mnie totalnie .Rano wstaje jak zombi ,wracam uwalam sie na kanape ,probuje pospac ale niestety jakos nie idzie .a bo to pranie a bo sprzatanie albo jeszcze jakis inny pikus. eh.Wczoraj na ten przyklad wrocilam jakas taka naladowana energia ale tez nie na dlugo bo, skonczyla sie jakos po 3 godzinach i czulam sie jak dentka bez powietrza. Jeszcze jutro i przyszly tydzien i mam z glowy .Zadnyc zastepstw niebiore bo inaczej zdechne, ale wracajac do wczoraj .Jakos tak wzielo mnie na robocizne .Na blogu u
fasOli znalazlam cudny kaptur no tak mi sie podoba jak niewiem.Zreszta fasOla to bardzo zdolna dziewczyna jest i pewnie gdybym sama nie umiala sobie cos tam wydlubac to bym kupila ten kaptur jak nic. Kaptur wydlubalam zastanawiajac sie troszke nad wykonaniem bo jednak sie sie przyjrzec dokladnie to widac ze szwowo nie ma i zastanawialam sie jak laczyc i ile oczek nabrac zeby byl w miare luzny.
Na pierwszy ogien poszedl kaptur dla Mayki . Ona jakos tak czapek za bardzo ie lubi albo zjezdzaja jej z glowy przez te burze wlosow. A jak juz kaptur skonczylam to wydlybalam sobie na palucach szalik
tu musiala powachac - babacia to niepachnie nic a nic
wszystko sie podobalo
.Widzialam gdzies filmik jak zrobic i tak mnie wzielo ze dlubnelam dla siebie 5 metrow. Fajnie sie to dlubie i w dodatku lezec mozna na czym wlasnie mi zalezlo bo len jestem i tyle . Ja sie nienadaje do wstawania tak rano niestety, potem zemnie pozytku nie ma. No tak i dalej myslac ( ciezko) pojechalam po Manke do szkoly i wzielam kapturek ze soba . Mayi bardzo sie spodobal. w drodze powrotnej zajechalam jeszcze do sklepu po ziemie do kwiatow. Znalazlam jeszcze czarne tulipany do posadzenia i dokupilam prymulek i bratkow
.Pogoda w sam raz ,nie za zimno i slonecznie.Weszlysmy do sklepu a tam bomba -wszytko juz na swieta .i zlobek i mnostwo choinek ,ozdob i wszelakiego dobra.Maya byla zacwycona do momentu az zobaczyla Mikolaja .
Niewiem co to dziecko ma ale strasznie sie boi Mikolaja ,ja niewiem dlaczego. Choc w tym roku spotkanie z mikolajem w mam z glowy hehehe. nie pojdzie i juz. Namawialam na wszelkie sposoby nie da rady ,nawet zdjecie babci z Mikolajem zrobila ale sama niechciala i stala z pewnej odleglosci co by na nia nie patrzyl. Do zlobka owszem podeszla ale szerokim lukiem omijjac swietego hehehe. Wrocilysmy do domu i dlubnelam jej jeszcze kapcie ,ale nie bardzo chce ich noscic bo mowi ze jej nogi gryza a to sam moher najprawdziwszy . Trzeba bedzie dlubnac nowe .
Cicho w domu dzisiaj ,spik mnie meczy ale musze posadzic co sie jeszcze da zanim zrobi sie naprawde zimno. Pasiflora jeszcze kwinie ,niecierpki tez i petunia az mi ich szkoda .Mam nadzieje ze w tym roku mi pasiflory nie wymrozi. No to ruszam do boju ,a niektorzy to maja dobrze ze tak smacznie pospac moga eh zycie zycie......
pozrawiam majowababcia
Halinko, piękne te Twoje czerwone kapturki (dziergany i żywy;)) Uściski:)
OdpowiedzUsuńpieknie wygladacie obie
OdpowiedzUsuńswietnie wyszedl Ci ten kapturek ..a i Maja w nim bosko wyglada..skarpety swietne, ten swiateczny markt tez ciekawy .ale ja czytam ze ciezko pracujesz, zastepstwa bierzesz..Halniko uwazaj na siebie..pozdrawiam milo .)
OdpowiedzUsuńHalinko ale z Ciebie zdolna Babcia, brawo!!! Piękny kapturek, śliczny szal, no i kapetki super!!!! Myślę, że większość dzieci boi się Mikołaja:))) na początku, dopóki nie dostaną prezentu:)))Pozdrawiam Ciebie i Mayeczkę bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietny post majowababciu, tyle w Tobie życia, choć mówisz, żeś leń i najlepiej to lubisz poleżeć :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki przesyłam .
OdpowiedzUsuńMajusia wyglada slicznie w kapturku. Super sprawa.
buziaki
Jestem od rana taka beznadziejna,ale jak zobaczyłam Cię z tym przystojnym Mikołajem,to zaraz mi się dusza zaśmiała.
OdpowiedzUsuńŚliczny ten Majowy kapturek:-) i tak nieśmiało proszę: jakbyś mniej więcej opisała jak jest zrobiony.... bo ja czapek nienawidzę szczerze, ale taki kaptur to co innego:-)
OdpowiedzUsuń