MASKARADA

caly swiat to scena
a ludzie na nim to tylko aktorzy
kazdy z nich wchodzi na scene i znika
a kiedy jest na niej gra rozne role

WILLIAM SHAKESPEARE
("Jak wam sie podoba" 1598-1600

środa, 30 listopada 2011

A JA LUBIE MOJ LAPTOP-czyli mysl jak zdobyc preznent dla M



Dzisiaj fantastycznie jest haha dzien wyplaty . Dostalam  payslip z wydrukiem ilez ja tam zarobilam na moich zastepstwach. Cholera mnie wziela jak zobaczylam ze 1/3 musialam zaplacic podatku eh ,haruje czlowiek ,zapipsza jak machina i jeszcze mnie panstwo na szaro robi ,no moze nie na szaro tylko w konia. Na szaro robie sie sama ,bo jak tu byc uczciwym skoro trzeba za to placic eh. Ale niech maja bo ,przeciez mam i ja haha. Ucieszylam sie, geba sie smieje -kasa jest, jest przyjemnosc. A przyjemnosc to robienie zakupow na ebay , po pierwsze nie musze nigdzie lazic bo, nie lubie .Po drugie poogladac sobie moge rozne rzeczy i zawsze znalezdz jakis fajny drobiazdzek albo i nie ;-)(moze byc cos wiekszego- samochod na ten przyklad) placenie przez komputer to jest to .Siedze sobie w domu tzn leze w lozeczku, place oplaty ,rozne duperele .Dzisiaj na ten przyklad zaplacilam za moj podatek drogowy i  nie musze leciec na poczte . Zakupy w sklepie internetowym a co - i jeszcze do domu przywioza na godzine . Mikis tylko sie dziwi -kobieto ty z domu niewlazisz to jak my swierze mleko mamy co? ano mowie chlopie bo ja skomputerowana jestem , pogrzebie troche w laptopie  i w domu jest. W sumie moj komp to cala lacznosc ze swiatem dla mnie , wiec pozdrawiam was wszyscy czytajacy moje przemyslenia ,wspomnienia , chwalnie i sie. trzymajcie sie cieplo i jak mowila moja grecka znajoma DON 'T WARRY CHIRISTMAS IS COMING . cokolwiek ma to znaczyc bedzie lepiej.
i tutaj mam prosbe do was blogowicze kochani- chce zrobic prezent mojemu Mikisowi ( siostra niech sie niewazy zdradzic ) kiedys w Polsce mialam duza biblioteke z ksiazkami .Obydwoje z Mikisem uwielbiamy czytac ksiazki ale niestety czytanie ksiazek po angielsku to nie to samo. Bylam w goracej wodzie kapana i wyjechalam tak jak stalam z jedna walizka ,wszystko co zostalo w domu przepadlo ,w tym rowniez moje ksiazki ukochane ,powoli zbieram, odbudowuje . Moja prosba wyglada tak .-jesi ktos moglby mi podarowac ksiazke dla mojego M ja w zamiam moge zrewanzowac sie czyms ,lub wymienic sie na cos . Moge jakas prace wykonac sama albo o cos sie postrac chocby gazetki angielskie czy jakies inne rzeczy no sama niewiem sugiestie mile widziane.

pozdrawiam majowababcia



ps- po podpowiedzi milej osoby musze napisac jeszcze o czyms .mial to byc post na przyszlosc ale niech bedzie .ksiazki moga byc rozne nie musza byc tylko meskie. ja chetnie tez poczytam choc nie ukrywamze mam zamiar stworzyc tutaj w miescie biblioteke polska. w czasach" apokalipsy" jak prezesowalam stowrzyszeniu polskiem tez mialam taki zamiar ale niestety sie zmyl.teraz czuje sie lepiej i mysle znow wrocic do pracy charytatywnej.

wtorek, 29 listopada 2011

HOLA AMIGAS

Dzisiaj znow mamrotanie ,czy ja sie kiedys go pozbede ,jejus. W koncu moj blog przemieni sie w ciagle utyskiwanie i medzenie , jaka to nieszczesliwa i ciagle chora jestem. Niestety ostatnio mam spadek formy ,cholerna grypa znow mnie zlapala.Goraczki nie mam ale miesnie i kosci bola ,usiedziec spokojnie nie mozna. Zatoki daja znac o sobie ,nedza z bida panie dzieju. Ale ale jest tez swiatelko w tunelu. Maya,heehhe niestety pochorowac nie daje , a to babcia to ato babcia tamto . Teraz jestesmy na etapie czytania wszystkiego co wpadnie nam w rece. Idziemy do sklepu Maya chce gazete , idziemy do ksiegarni -ksiazka. Nie jest zle bo ,przynajmniej ja swoj angielski szlifuje.  Wczoraj Maya chciala czytac ksiazki ale niestety nie mialam sily .Leb pekal w szwach , umysl w strzepach i jak tu czytac i tlumaczyc z polskiego na nasze hehe . Zeby sie troche uwolnic polecialam do welnianego sklepu dokupic wloczki ,sweterek w trakcie



. Kupilam sobie motek moheru z akrylem i welna .Ostatnio podobaja mi sie takie kolory ,wydziubalam opaske za zakuty leb metoda skroconych rzedow.



zdjecia robione przez mlllla ;)

 A musze wspomniec jeszcze ze czasem ktos do mnie pisze ze chcialby mojej pomocy w dzierganiu .Kochane moje ja jestem samouk wzrokowiec ..Robie na drutach  nie przymierzajac na oko.Zupelnie nie znam sie na welnach , robie tak ja mi sie podoba. nie korzystam z wzorow bo nie umiem ich czytac .Wszystko to  robie na metoda prob i bledow , albo wyjdzie albo nie ;) Korzystam tez z utube ,ogladam hiszpanskie filmiki . Maya oglada ze mna i tak sobie rozmawiamy o tym co widzimy (ucze ja szydelkowac) . Ja staram sie mowic do niej po polsku ona odpowiada po angielsku . Ja mowie Maya -mowimy po polsku . Gadamy i gadamy i w pewnym momencie Maya mowi -babcia ja nierozumiem co mowisz-no jak nierozumiesz ? rozumiesz i gadamy dalej . A potem nagle znienacka -babcia ale ja nie rozumiem po hiszpansku heeheheh,ale my nie mowimy po hiszpansku tylko po polsku Mayu -no tak babciu ale mi sie wydawalo ze to hiszpanski . Jak czegos nieche mowic to mowi mi ze po hiszpansku nie rozumie hahaah.Ciekawe co bedzie jak sie zacznie w szkole nauka francuskiego i niemieckiego .Wtedy chyba skisne . eheh.

 Ostatnio wrocila do domu i opowiadala mi ze pani w szkole pytala jak nazywaja sie dziadkowie - a moja Maya odpowiedziala -gramma -babcia Halynka and grampa - dziadzik Mistrzu masz hehehehe .W domu narazie jeszcze malo swiatecznie ,chyba zmusze Mikisa zeby na strych wskoczyl i kartony zniosl z przydasiami swiatecznymi , no i cos wymysle jeszcze nowego.

W glowie keci mi sie pomysl na dekoracje stolu .Ma byc konsewatywnie czerwono ,zloto i bialo , tylko dam jakies akcenty zielone i mysle ze bedzie git. Mikis dzisiaj w domu,testujemy od tygodnia maszyne do robienia kawki -takiej jak lubie -caffe latte miam miam.


pozdrawiam majowababcia Halynka ;)

piątek, 25 listopada 2011

SPOKOJNIE TO TYLKO AWARIA

Spokojnie  to awaria samopoczucia przed dniami x.hee. Ledwozywa bylam i jeszcze dostalam jedna zla wiadomosc i tak mnie ponioslo ze lepiej nie mowic. Ale skonczylo sie jedno moje zastepstwo w pracy ,ktore wykanczalo mnie psychcznie i fizycznie . Jestem wolna,  wolna narazie co prawada  do poniedzialku .W poniedzialek  zaczynam nowe  zastepstwo ale to juz na 10.00 wiec dla mnie ok.Wracalam z pracy chyc na sofe i dupsko takie ciazkie sie robilo jak ze stali. nic mi sie niechcialo robic ,tylko lezec i lezec .ale jak ja leze to musze  lapskami machac bo inaczej mi sie nudzi .W tym czasie wydlubalam sobie skarpeciny z anilianki.


 w lewej Maya chodzila chyba widac nie? hehe

Nogi moje "zgrabne" jechaly na kolowrotku i zimno lekko bylo w paluchy. Wciaz jeszcze siedze nad moim szarakiem ,krece i krece malo ubywa a wrecz   jakby przybywalo runa.



 Pogoda ladna i nie  za zimno ,bez skarpetek sie dobrze chodzilo ,a ja nie moge noscic obcislych bo mi zaraz nogasy puchna .Ale trzeba bylo wziasc sie w garsc ,swieta ida a ja tylko skarpetki wydlubalam hehe,  wiec podnioslam "szafe" z sofy i jakby na zawolanie tel - znalazala sie  dobra wiadomosc i wszystko rozkwitlo wokolo az sie znow zyc zachcialo.

 Wszyscy maja dobre humory i tak sie kochaja ze, moze i mi sie troche udzieli chociaz. od patrzenia heheeh a oni tak moga caly wieczor hehe Kidros przylazi i molestuje i molestyje a jak ja sie zblize to daje dyla tylko podeszwy czarne widac hehe

.Znalazlo sie pare slodkich ciastek, deserow na pokuszenie (synek zawsze sie postara zeby matka mogla miec poczucie winy ze diete olewa) i duza czekolada .





 eh trzeba porzucic cieple gniazko na sofie i brac sie za jakies fajne rzeczy do robienia a moze moje citra solv wkoncu wyprobuje.
pozdrawiam majowa babcia .

dziekuje z dowody troski ,pomagaja sie podniesc i juz ten "kibel "nie jest taki straszny . a rozowy to dobry kolor .

środa, 23 listopada 2011

CZARNA DZIURA

jestem dzisiaj jak zgaszona swieczka...... oczy szczypia .........glowa boli ......gdzies to czai sie ,,,,,,, gdzie ulecialo .....o co w duszy gralo,,,,,,ciemno i ponuro

wtorek, 22 listopada 2011

TROCHE SWIATECZNIE

znalazalam to na blogu tutaj SWIATECZNA prosba i u agatki pachworkowo na fasbusiu





 Kochani, apeluję do Was, żeby na Święta Bożego Narodzenia kupować prezenty od polskich artystów, projektantów i małych przedsiębiorstw.
Zdecydujmy się na kupno prezentów Bożonarodzeniowych od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć szczęśliwe Boże Narodzenie.




mysle e to dobry pomysl.
pozdrawiam majowababcia

niedziela, 20 listopada 2011

KOBYLKA U PLOTA

 Jak sie rzeklo ,kobylka u plota albo przyszla koza do woza . Znow kupilam bilety na samolot tym razem mysle ze juz musze pojechac. Tyle zeczy sie nagromadzilo a to do ojca trzeba zajrzec bo niestety nie ciekawie, siostrze troche pomoc bo mi sie wykonczy no i zajrzec do Neski bo tez ostatnio niedomaga i jakiegos kopa w tylek sprzedac. ; ) No wkoncu chyba poodwiedziam pare osob poznanych na blogu albo wy przyjedziecie do mnie .

tak sie zlozylo ze bedzie impreza  u siostry .Znow beda wypalac gline -raku .Zapraszam serdecznie . I napewno jeszcze rozne inne atrakcje bo ,chce nauczyc siostre przasc na kolowrotku i wrzecionie . A moze zjawi sie tez osoba ktora podzwiam oddawna i podpowie cos o filcowaniu .Jade sama haha Mikis zostaje ale synek sie obrusza bo akurat bedzie w Polsce obchodzil swoje 21 podczas mojego pobytu hehe.No to bedzie sie dzialo. Mam plan zajrzec tez do Janeczki i to juz oddawna .Matko ale sie naladowalam chyba dzisiaj do pracy na skrzydlach  polece ,choc jedno skrzydeko trosze niedomaga .Wczoraj wrocilam z pracy i jakos tak nic mi sie niechcialo .Mikis mial malego czlowieka w domu i obiad robil to ja wolna jak ptak wzielam sie za przedzenie welny .



 Welna cudo tylko zebym jeszcze wiedziala z jakiej to owcy  to by bylo ok. Kupilam welne juz uprana i przesortowana same ladne dlugie wloski ale niestety po praniu zbily sie w kleby ktore trzeba wyczesac.I tak wczoraj czesalam ze mnie nadgarstek boli jak cholera. eh ale niedam sie bede walczyc ,najwyzej posmaruje czyms i uprzede te welne do konca bo mam na nia pomysl . Trzymajcie sie drogie kobitki i milej niedzieli zycze no i do zobaczenia w Weronie chcialo by sie powiedziec ale narazie Polska wystarczy a Gdansk i moje Kaszuby to juz najbardziej.
pozdrawiam majowababcia

piątek, 18 listopada 2011

AT YOURS SERVICE MADAME

Wzielam sie dzisiaj na prasowanie .Jak wczesniej wspominalam ja uwielbiam prasowac,dotykac nakrochmalone powloki ,serwetki no poprostu to lubie  ;) takie nieszkodliwe zboczenie


. Jak ktos pamieta jakis czas temu zaczelam prace w angielskim domu jako pokojowa cokolwiek to oznacza bo ja tam sie czuje jak w rodzinie . Jak tylko wspomnialam Weronice(wlascicielce domu) ze kupilam sobie prasowalnice odrazu zaprzegla mnie do tej roboty . A ja z checia wielka sie zgodzilam ,teraz co tydzien tacham do domu torbe z ikea wypchana praniem. I delektuje sie ,naprawde jak ktos niewierzy , koronki koroneczki ,posciel z gipiura ,wyszywana jaka tylko.



 tutaj 1 pens zeby wam pokazac jak malutkie sa te rzedzi ,strasznie duzo dlubania



Poszewczki z monogramem ,koronkami zrobionymi recznie .Strasznie misterna robota ja bym nigdy sie nieodwazyla chyba predzej bym paluchy zjadala .hehehe. Weronica jak na angielska dame przystalo sama ubiera sie w same batysty ,adamaszki ,cudne plocienka,wszystko misternie wyszywane . Matko ale mialam uczte .pokaze wam jej dom









,choc mozna wszystko zobaczyc tutaj lub poczytac na jej blogu. Jesli ktos lubi niech sie delektuje ja zmykam do szycia . Teraz nie tylko mam fury do prasowania ale tez szycia mi przybylo ;)
pozdrawiam znad sterty  majowababcia

czwartek, 17 listopada 2011

CZERWONY KAPTUREK I KTO SIE BOI MIKOLAJA.

Siedze i mysle i mysle co ja mam dzisiaj napisac i jakos tak nic do glowy mi nieprzychodzi .Ta ranna praca wykancza mnie totalnie .Rano wstaje jak zombi ,wracam uwalam sie na kanape ,probuje pospac ale niestety jakos nie idzie .a bo to pranie a bo sprzatanie albo jeszcze jakis inny pikus. eh.Wczoraj na ten przyklad wrocilam jakas taka naladowana energia ale tez nie na dlugo bo, skonczyla sie jakos po 3 godzinach i czulam sie jak dentka bez powietrza.  Jeszcze jutro i przyszly tydzien i mam z glowy .Zadnyc zastepstw niebiore bo inaczej zdechne, ale wracajac do wczoraj .Jakos tak wzielo mnie na robocizne .Na blogu u fasOli znalazlam cudny kaptur no tak mi sie podoba jak niewiem.Zreszta fasOla to bardzo zdolna dziewczyna jest  i pewnie gdybym sama nie umiala sobie cos tam wydlubac to  bym kupila ten kaptur jak nic. Kaptur wydlubalam zastanawiajac sie troszke nad wykonaniem bo jednak sie sie przyjrzec dokladnie to widac ze szwowo nie ma i zastanawialam sie jak laczyc i ile oczek nabrac zeby byl w miare luzny.






Na pierwszy ogien poszedl kaptur dla Mayki . Ona jakos tak czapek za bardzo ie lubi albo zjezdzaja jej z glowy przez te burze wlosow. A jak juz kaptur skonczylam to wydlybalam sobie na palucach szalik







tu musiala powachac - babacia to niepachnie nic a nic



 wszystko  sie podobalo


.Widzialam gdzies filmik jak zrobic i tak mnie wzielo ze dlubnelam dla siebie 5 metrow. Fajnie sie to dlubie i w dodatku lezec mozna na czym wlasnie mi zalezlo bo len jestem i tyle . Ja sie nienadaje do wstawania tak rano niestety, potem zemnie pozytku nie ma. No tak i dalej myslac ( ciezko) pojechalam po Manke do szkoly i  wzielam kapturek ze soba . Mayi bardzo sie spodobal. w drodze powrotnej zajechalam jeszcze do sklepu po ziemie do kwiatow. Znalazlam jeszcze czarne tulipany do posadzenia i dokupilam prymulek i bratkow

.Pogoda w sam raz ,nie za zimno i slonecznie.Weszlysmy do sklepu a tam bomba -wszytko juz na swieta .i zlobek i mnostwo choinek ,ozdob i wszelakiego dobra.Maya byla zacwycona do momentu az zobaczyla Mikolaja .

 Niewiem co to dziecko ma ale strasznie sie boi Mikolaja ,ja niewiem dlaczego. Choc w tym roku spotkanie z mikolajem w mam z glowy hehehe. nie pojdzie i juz. Namawialam na wszelkie sposoby nie da rady ,nawet zdjecie babci z Mikolajem zrobila ale sama niechciala i stala z pewnej odleglosci co by na nia nie patrzyl. Do zlobka owszem podeszla ale szerokim lukiem omijjac swietego hehehe. Wrocilysmy do domu i dlubnelam jej jeszcze kapcie ,ale nie bardzo chce ich  noscic bo mowi ze jej nogi gryza a to sam moher najprawdziwszy . Trzeba bedzie dlubnac nowe .


Cicho w domu dzisiaj ,spik mnie meczy ale musze posadzic co sie jeszcze da zanim zrobi sie naprawde zimno. Pasiflora jeszcze kwinie ,niecierpki tez i petunia az mi ich szkoda .Mam nadzieje ze w tym roku mi pasiflory nie wymrozi. No to ruszam do boju ,a niektorzy to maja dobrze ze tak smacznie pospac moga eh zycie zycie......



pozrawiam majowababcia